Discussion:
normy pracy - ile kucharek na 100 osób
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
pawelj
2010-09-01 19:58:22 UTC
Permalink
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
--
PawełJ
glos
2010-09-01 20:33:47 UTC
Permalink
Post by pawelj
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?

--

glos
BQB
2010-09-01 20:49:35 UTC
Permalink
Post by glos
Post by pawelj
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Wiele takich szkół jest, osobiście wiem o pięciu w mojej okolicy i nie
jest to nic dziwnego.
Jeśli to typowo szkolny obiadek np dla podstawówki, to skoro na jakimś
weselu 100 osobowym wyrabiają się 2 kucharki i 3 kelnerów pichcąc
nonstop, ciągle donosząc do stołów i z nich zabierając, to nie sądzę,
aby w szkole, gdzie przygotowywany jest zazwyczaj jeden posiłek była
potrzeba w większej ilości niż 2 osoby, chyba, że stołówka jest
wykorzystywana do czegoś innego jeszcze gdy nie są podawane posiłki.
gr
2010-09-02 07:06:13 UTC
Permalink
Post by BQB
Post by glos
Post by pawelj
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Wiele takich szkół jest, osobiście wiem o pięciu w mojej okolicy i nie
jest to nic dziwnego.
Jeśli to typowo szkolny obiadek np dla podstawówki, to skoro na jakimś
weselu 100 osobowym wyrabiają się 2 kucharki i 3 kelnerów pichcąc
nonstop, ciągle donosząc do stołów i z nich zabierając, to nie sądzę,
aby w szkole, gdzie przygotowywany jest zazwyczaj jeden posiłek była
potrzeba w większej ilości niż 2 osoby, chyba, że stołówka jest
wykorzystywana do czegoś innego jeszcze gdy nie są podawane posiłki.
No dokładnie w szkole um ojego dziecka też gotuja, tyle że jest to
firma kateringowa, któa obskakuje wszystkie szkoły w okolicy.
Tomasz Kaczanowski
2010-09-02 07:11:44 UTC
Permalink
Post by BQB
Post by glos
Post by pawelj
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Wiele takich szkół jest, osobiście wiem o pięciu w mojej okolicy i nie
jest to nic dziwnego.
Jeśli to typowo szkolny obiadek np dla podstawówki, to skoro na jakimś
weselu 100 osobowym wyrabiają się 2 kucharki i 3 kelnerów pichcąc
nonstop, ciągle donosząc do stołów i z nich zabierając, to nie sądzę,
aby w szkole, gdzie przygotowywany jest zazwyczaj jeden posiłek była
potrzeba w większej ilości niż 2 osoby, chyba, że stołówka jest
wykorzystywana do czegoś innego jeszcze gdy nie są podawane posiłki.
3 kelnerów na 100 osób, to kiepska impreza, logistycznie ciężko
dopracować, aby się wyrobili.
Jeśli chodzi o gotowanie, podczas wesela - czesto wystarcza jeden
kucharz, bo większość jedzenia przygotowywane jest wcześniej, później to
tylko robi się specjały i odgrzewa resztę.
--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl
Krzysztof
2010-09-01 21:13:09 UTC
Permalink
Post by glos
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
W bardzo wielu szkołach. Nie jest to nic nadzwyczajnego.
Wychodzi dużo taniej.

K.
januszek
2010-09-02 12:55:41 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
W bardzo wielu szkołach. Nie jest to nic nadzwyczajnego.
Wychodzi dużo taniej.
Tak, jest taniej ale tylko jesli tych posilkow jest powiedzmy 5 na raz i
gotowanie ogranicza sie do wrzucenia ich do mikrofali ;P

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
Krzysztof
2010-09-03 06:08:12 UTC
Permalink
Post by januszek
Tak, jest taniej ale tylko jesli tych posilkow jest powiedzmy 5 na raz i
gotowanie ogranicza sie do wrzucenia ich do mikrofali ;P
Przy cateringu też nie gotuje się tylko 5 posiłów na raz.
Do tego dodaj sobie koszt opakowania i koszt transportu. O tyle droższy
jest catering od obiadów gotowanych w szkole.
Bo cała reszta - produkty, robocizna, koszt energii etc. jest zazwyczaj
porównywalna, albo nawet tańsza w przypadku szkoły.


K.
januszek
2010-09-03 06:51:21 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Bo cała reszta - produkty, robocizna, koszt energii etc. jest zazwyczaj
porównywalna, albo nawet tańsza w przypadku szkoły.
Mam zupelnie odmienne zdanie. To co wyzej napisales moze wynikac z tego,
ze w szkolach nie umieja realnych kosztow policzyc albo uzywaja
wyposazenia kuchennego pamietajacego lata 50-te lub wydaja tych posilkow
stosunkowo niewiele.

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
Krzysztof
2010-09-03 08:22:45 UTC
Permalink
Post by januszek
Mam zupelnie odmienne zdanie.
I uważasz, że:

koszt przygotowania posiłku = koszt przygotowania posiłku + koszt
opakowania + koszt transportu?

To ja już nie mam pomysłu, jak Ty to liczysz ;-)
Post by januszek
To co wyzej napisales moze wynikac z tego,
ze w szkolach nie umieja realnych kosztow policzyc
Wystarczy, że wiem, ile ja płacę za obiady szkolne mojej progenitury.
U jednego (podstawówka) - obiady gotowane na miejscu. Sprzęt nie ma
większego znaczenia, bo liczą się efekty (raczej znośne, skoro dzieciak nie
narzeka). Obiady zjada na pewno grubo ponad setka dzieciaków. Koszt 4 zł za
dwudaniowy obiad.
Drugi (gimnazjum) - catering 8 zł (zeszły rok 7 zł, ale zmieniono firmę).
Różnica w skali roku zauważalna. Jakość obiadów jak sądzę porównywalna.

K.
januszek
2010-09-03 09:10:09 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
koszt przygotowania posiłku = koszt przygotowania posiłku + koszt
opakowania + koszt transportu?
To ja już nie mam pomysłu, jak Ty to liczysz ;-)
Dla firmy ktora dziennie przygotowuje 10 tys posilkow koszt jednostkowy
jednego bedzie nizszy niz w szkole ktora tych posilkow przygotowuje 100.
Opakowania sa wielorazowe bo do szkoly przywozi sie ogromne termosy
ktore potem sie odbiera. Koszt transportu tez nie jest wielki. Tak
naprawde dodatkowym kosztem jest marza firmy cateringowej. I tu sie
dziwie ze w duzych miastach nie powstaja spoldzielcze firmy w ktorych
udzialowcami sa wlasnie poszczegolne szkoly, do ktorych takie posilki
potem moglyby trafiac.
Post by Krzysztof
Post by januszek
To co wyzej napisales moze wynikac z tego,
ze w szkolach nie umieja realnych kosztow policzyc
Wystarczy, że wiem, ile ja płacę za obiady szkolne mojej progenitury.
U jednego (podstawówka) - obiady gotowane na miejscu. Sprzęt nie ma
większego znaczenia, bo liczą się efekty (raczej znośne, skoro dzieciak nie
narzeka). Obiady zjada na pewno grubo ponad setka dzieciaków. Koszt 4 zł za
dwudaniowy obiad.
Drugi (gimnazjum) - catering 8 zł (zeszły rok 7 zł, ale zmieniono firmę).
Różnica w skali roku zauważalna. Jakość obiadów jak sądzę porównywalna.
Napisales ze "sprzet nie ma wiekszego znaczenia" - moim zdaniem ma.
Chyba, ze sprzet jest tak stary, ze nikt jego amortyzacji nie wlicza w
koszty a naprawa zajmuje sie wozny ;) Problem sie zaczyna kiedy nagle
trzeba kupic nowy piec konwekcyjny za 10 tys zl, szafę chłodniczą za 7
tys zł etc

Napisales, ze 100 dzieciakow szkola zywi za 400 zl - moim zdaniem to nie
jest realny koszt i w tym przypadku prawdziwy problem to nieumiejetnosc
liczenia rzeczywistych kosztow i olewania przez personel reguł HACCP.
400 zł dziennie przez 20 dni w miesiącu daje budzet ok 8 tys zł. Z tego
trzeba opłacić pracowników (przy 100 posiłkach dziennie to co najmniej
dwie osoby - a co kiedy jedna zachoruje?), produkty, koszty eksploatacji
sprzetu, energie, wode, scieki, srodki chemiczne i sprzatanie.

Wszyscy wszystkich oszukuja bo Pani Zosia, emerytka, ktora w takiej
kuchni pracuje za 800 zl robi to tylko dlatego, ze przy okazji rodzine
szkolnym jedzeniem wyzywi. Założę się, że zmywarki w tej szkole tez sie
nie uzywa zgodnie z regulami... mam na mysli np ze uzywa sie zmywarki
ale bez wymaganych srodkow chemicznych albo srodki chemiczne to inny
"budzet" niz kuchnia i w efekcie koszty sie gubia etc. Krotko mowiac
kwote wydumana 4 zl zestawia sie z realna 8 zl.

Mamy najbardziej rygorystyczne przepisy sanitarne dotyczace pomieszczen
kuchennych w EU. Oznacza to np to, ze probka kazdej partii posilku musi
byc przechowywana przez okeslony czas do kontroli etc. Spelnienie tych
wymagan tez kosztuje.

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
Krzysztof
2010-09-03 10:12:53 UTC
Permalink
Post by januszek
Dla firmy ktora dziennie przygotowuje 10 tys posilkow
Hę? Znasz faktycznie taką firmę? Z zamówieniami na posiłki w takich
ilościach?
Przecież to musiałby być jakiś kombinat obsługujący cały powiat ;-)
Post by januszek
Opakowania sa wielorazowe bo do szkoly przywozi sie ogromne termosy
ktore potem sie odbiera.
Talerze i sztućce też wielorazowe i też przywozi firma?
U syna obiady są w styropianowych "laptopach" :)
Post by januszek
Koszt transportu tez nie jest wielki.
Ale jest.
Post by januszek
Napisales ze "sprzet nie ma wiekszego znaczenia" - moim zdaniem ma.
Jakie znaczenie?
Sprzęt działa? Działa. Więc co za różnica, czy ma rok czy 20 lat?
Post by januszek
Napisales, ze 100 dzieciakow szkola zywi za 400 zl - moim zdaniem to nie
jest realny koszt i w tym przypadku prawdziwy problem to nieumiejetnosc
liczenia rzeczywistych kosztow i olewania przez personel reguł HACCP.
400 zł dziennie przez 20 dni w miesiącu daje budzet ok 8 tys zł. Z tego
trzeba opłacić pracowników (przy 100 posiłkach dziennie to co najmniej
dwie osoby - a co kiedy jedna zachoruje?), produkty, koszty eksploatacji
sprzetu, energie, wode, scieki, srodki chemiczne i sprzatanie.
Jak znam życie, to te panie zarabiają najwyżej pensję minimalną, a i też
nie pracują na cały etat, więc koszt robocizny jest niewielki.
Przy żywieniu zbiorowym koszt produktów też jest skromny, bo kupujesz
wszystko w hurcie. A jak sobie optymalnie zakontraktujesz dostawy, to
naprawdę nie jest źle. Dla mnie to również było niepojęte, jak można za 4
zł zrobić obiad, ale jak widać można (zresztą podobnie było w przedszkolu).
Oczywiście nie są to rarytasy jak z restauracji *****, ale spokojnie można
się tym najeść. Zwłaszcza, że jedzą głównie dzieci, a te nie pochłaniają
ilości takich, jak dorosły. Czasem poskubią, podziabią i pół obiadu
zostaje.
Post by januszek
Wszyscy wszystkich oszukuja bo Pani Zosia, emerytka, ktora w takiej
kuchni pracuje za 800 zl robi to tylko dlatego, ze przy okazji rodzine
szkolnym jedzeniem wyzywi.
No i dobrze. Jakie tu oszustwo? Jeśli miałaby to wyrzucić, to dlaczego z
tego nie skorzystać. Tak jest w każdej knajpie.
Post by januszek
Krotko mowiac
kwote wydumana 4 zl zestawia sie z realna 8 zl.
Nie zapominaj jednak, że w szkolnych stołówkach nie ma czegoś takiego jak
marża.
Post by januszek
Mamy najbardziej rygorystyczne przepisy sanitarne dotyczace pomieszczen
kuchennych w EU. Oznacza to np to, ze probka kazdej partii posilku musi
byc przechowywana przez okeslony czas do kontroli etc. Spelnienie tych
wymagan tez kosztuje.
Podobnie jak kary za ich nie spełnienie.
Czy szkoła z lekkim sercem pozwoliłaby sobie na olewanie przepisów
sanepidowskich?

K.
Tomasz Kaczanowski
2010-09-03 10:23:32 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Post by januszek
Napisales ze "sprzet nie ma wiekszego znaczenia" - moim zdaniem ma.
Jakie znaczenie?
Sprzęt działa? Działa. Więc co za różnica, czy ma rok czy 20 lat?
Wątpię, czy kuchnia wydająca 100 obiadów dziennie zainwestuje w sprzęt
do robienia pierogów, czy innego rodzaju wyrobów. Bo jest to
nieopłacalne. Natomiast przy większych zamówieniach się coś takiego
amortyzuje, przy okazji potrzeba mniej osób do pracy. O tym pisał
przedpiszca, inna sprawa ile firm cateringowych ma tego typu sprzęt i
może robić dobre jedzenie taniej niźli kuchnia. Zazwyczaj to będzie
raczej w dużych miastach, bo tam będzie możliwość znalezienia klientów
na hurtowe ilości jedzenia. I wtedy raczej nie przywozi się jedzenia
jako zestawy, tylko właśnie tak jak opisał przedpiszca w termosach.
Wydaje się na talerzach szkolnych. Wtedy rzeczywiście można uzyskać
lepsze ceny niż szkolna kuchnia.
--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl
januszek
2010-09-03 10:33:37 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Post by januszek
Dla firmy ktora dziennie przygotowuje 10 tys posilkow
Hę? Znasz faktycznie taką firmę? Z zamówieniami na posiłki w takich
ilościach?
Przecież to musiałby być jakiś kombinat obsługujący cały powiat ;-)
Raptem to jest 100 placowek po 100 posilkow ;) Znana mi firma
cateringowa obslugujaca szpitale ma ok 15 tys posilkow dziennie.
Post by Krzysztof
Post by januszek
Opakowania sa wielorazowe bo do szkoly przywozi sie ogromne termosy
ktore potem sie odbiera.
Talerze i sztućce też wielorazowe i też przywozi firma?
U syna obiady są w styropianowych "laptopach" :)
Sa rozne mozliwosci. Sam korzystalem z cateringu gdzie przywieziono a
potem odebrano talerze i sztucce (nie jednorazowe).
Post by Krzysztof
Post by januszek
Koszt transportu tez nie jest wielki.
Ale jest.
Jedzie duze auto po stalej trasie zostawiajac po drodze w wyznaczonych
punktach termosy i paczki. Potem wraca i je odbiera. Koszt podzielony na
jeden posilek jest minimalny. To procent ceny posilku.
Post by Krzysztof
Post by januszek
Napisales ze "sprzet nie ma wiekszego znaczenia" - moim zdaniem ma.
Jakie znaczenie?
Sprzęt działa? Działa. Więc co za różnica, czy ma rok czy 20 lat?
No tak, jak za zuzyta energie placi Pan/Pani/Spoleczenstwo a za naprawy
odpowiada wynagradzany przez Pana/Pania/Spoleczenstwo wozny to pewnie i
tak ;)
Post by Krzysztof
Jak znam życie, to te panie zarabiają najwyżej pensję minimalną, a i też
nie pracują na cały etat, więc koszt robocizny jest niewielki.
Przy żywieniu zbiorowym koszt produktów też jest skromny, bo kupujesz
wszystko w hurcie. A jak sobie optymalnie zakontraktujesz dostawy, to
naprawdę nie jest źle. Dla mnie to również było niepojęte, jak można za 4
zł zrobić obiad, ale jak widać można (zresztą podobnie było w przedszkolu).
Oczywiście nie są to rarytasy jak z restauracji *****, ale spokojnie można
się tym najeść. Zwłaszcza, że jedzą głównie dzieci, a te nie pochłaniają
ilości takich, jak dorosły. Czasem poskubią, podziabią i pół obiadu
zostaje.
Nie mozna za 4 zl zrobic obiadu. Uwierz, ze to jest blad w liczeniu ;)
Post by Krzysztof
Post by januszek
Wszyscy wszystkich oszukuja bo Pani Zosia, emerytka, ktora w takiej
kuchni pracuje za 800 zl robi to tylko dlatego, ze przy okazji rodzine
szkolnym jedzeniem wyzywi.
No i dobrze. Jakie tu oszustwo? Jeśli miałaby to wyrzucić, to dlaczego z
tego nie skorzystać. Tak jest w każdej knajpie.
Otworz knajpe - sam zobaczysz ;P
Post by Krzysztof
Post by januszek
Krotko mowiac
kwote wydumana 4 zl zestawia sie z realna 8 zl.
Nie zapominaj jednak, że w szkolnych stołówkach nie ma czegoś takiego jak
marża.
No nie wiem ale wydaje mi sie, ze marza dostawcy produktow do szkoly
bedzie wyzsza niz dostawcy do duzej firmy cateringowej co wynika z
ilosci ;)
Post by Krzysztof
Post by januszek
Mamy najbardziej rygorystyczne przepisy sanitarne dotyczace pomieszczen
kuchennych w EU. Oznacza to np to, ze probka kazdej partii posilku musi
byc przechowywana przez okeslony czas do kontroli etc. Spelnienie tych
wymagan tez kosztuje.
Podobnie jak kary za ich nie spełnienie.
Czy szkoła z lekkim sercem pozwoliłaby sobie na olewanie przepisów
sanepidowskich?
W szkole gdzie obiad faktycznie kosztuje 4 zl - na pewno sie zasad nie
przestrzega. Nie wiem jak zalatwia sie to z Sanepidem, moze Dyrektorka
szkoly jest zona Inspektora? ;)

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
Krzysztof
2010-09-03 11:01:34 UTC
Permalink
Znana mi firma cateringowa obslugujaca szpitale ma ok 15 tys posilkow
dziennie.
Z grzeczności nie spytam o jakość posiłku przy takiej masówce :)
Nie mozna za 4 zl zrobic obiadu. Uwierz, ze to jest blad w liczeniu ;)
Jak widać można :)
Zaskoczę Cię, że jeszcze trzy lata temu były po 2.5 zł!
A inflacja aż tak nie skoczyła w górę :)
Post by Krzysztof
No i dobrze. Jakie tu oszustwo? Jeśli miałaby to wyrzucić, to dlaczego z
tego nie skorzystać. Tak jest w każdej knajpie.
Otworz knajpe - sam zobaczysz ;P
Jeszcze raz - "jeśli miałaby to wyrzucić, to dlaczego z tego nie
skorzystać"?
Nie ma knajp, w których nie zostają jakieś tam resztki (w sensie
niewykorzystane jedzenie, a nie pozostałości z talerza ;-) i z których nie
korzystaliby pracownicy.
No nie wiem ale wydaje mi sie, ze marza dostawcy produktow do szkoly
bedzie wyzsza niz dostawcy do duzej firmy cateringowej co wynika z
ilosci ;)
Jeśli mówimy o firmie przygotowującej 15 tys. posiłków dziennie, to
zapewne.
Ale w takiej firmie, o tak dużych obrotach, nie pracuje 5 kucharek za
minimalną krajową, tylko cały sztab ludzi za normalną kasę.
Ich pensje są równoważone marżą narzucaną na odbiorców. Pomijam już fakt,
że szkoła nie zarabia na wydawaniu posiłków (ponad to, co musi opłacić w
postaci pensji i pozostałych kosztów). Ona tylko pośredniczy w ich
sprzedaży. Natomiast celem firmy cateringowej, jak każdej innej firmy
prywatnej, jest zysk jej właścicieli. Raczej nikt nie będzie prowadził
takiej firmy harytatywnie, po kosztach. A w sytuacji, gdy konkurencja
niewielka (bo jakież może być zapotrzebowanie na kilka kombinatów
wykonujących 10 tys. posiłków dziennie w przeciętnym mieście), to tym
bardziej nie ma oporów, by marżę windować aż do bólu.
Post by Krzysztof
Podobnie jak kary za ich nie spełnienie.
Czy szkoła z lekkim sercem pozwoliłaby sobie na olewanie przepisów
sanepidowskich?
W szkole gdzie obiad faktycznie kosztuje 4 zl - na pewno sie zasad nie
przestrzega.
A tam, gdzie obiad kosztuje 8 zł (przy znacznie wyższych kosztach), już się
przestrzega?
Nie wiem jak zalatwia sie to z Sanepidem, moze Dyrektorka
szkoly jest zona Inspektora? ;)
Nie sądzę :)
Zwłaszcza, że w przedszkolu ceny były porównywalne, a Inspektor raczej nie
jest bigamistą ;-)

K.
januszek
2010-09-03 12:09:17 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Z grzeczności nie spytam o jakość posiłku przy takiej masówce :)
Myslisz, ze rozni sie od posilku za 4 zl? ;) Daj spokoj - przeciez
kuchnie szkolne tez kupuja te zupki w proszku w opakowaniach 30 kg ;)
Post by Krzysztof
Post by januszek
Nie mozna za 4 zl zrobic obiadu. Uwierz, ze to jest blad w liczeniu ;)
Jak widać można :)
Zaskoczę Cię, że jeszcze trzy lata temu były po 2.5 zł!
A inflacja aż tak nie skoczyła w górę :)
Mylisz IMO koszt z "ja tyle place" ;)

[...]

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
Krzysztof
2010-09-03 12:23:12 UTC
Permalink
Post by januszek
Mylisz IMO koszt z "ja tyle place" ;)
OK, tu masz rację, o tym zresztą wcześniej pisałem, że patrzę na problem z
punktu widzenia konsumenta.
Przyszło mi przed chwilą do głowy coś jeszcze - być może te obiady szkolne
są w jakiś sposób dofinansowywane z gminy i dlatego wychodzą taniej (dla
mnie oczywiście! ;-)?

K.
januszek
2010-09-03 12:29:12 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Post by januszek
Mylisz IMO koszt z "ja tyle place" ;)
OK, tu masz rację, o tym zresztą wcześniej pisałem, że patrzę na problem z
punktu widzenia konsumenta.
No i wlasnie dlatego rozmawiamy o zupelnie innych sprawach ;) Ciesz sie
- dopoki mozesz, przez co mam na mysli: do kiedy zarzadzajacy szkolami
nie zatrudnia ludzi umiejacych liczyc koszta ;P

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
pawelj
2010-09-03 20:04:41 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
OK, tu masz rację, o tym zresztą wcześniej pisałem, że patrzę na problem z
punktu widzenia konsumenta.
Przyszło mi przed chwilą do głowy coś jeszcze - być może te obiady szkolne
są w jakiś sposób dofinansowywane z gminy i dlatego wychodzą taniej (dla
mnie oczywiście! ;-)?
Ano w taki sposób są dofinansowane, że gmina płaci pensje personelu, dba o
utrzymanie pomieszczeń. A jedynie koszt produktów jest dzielony i stąd
wychodzi te 4 zł. oczywiście mniej więcej bo lepiej stracić niż zysk
przynieść.
--
PawełJ
glos
2010-09-15 23:04:53 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Post by januszek
Nie wiem jak zalatwia sie to z Sanepidem, moze Dyrektorka
szkoly jest zona Inspektora? ;)
Nie sądzę :)
Zwłaszcza, że w przedszkolu ceny były porównywalne, a Inspektor raczej nie
jest bigamistą ;-)
widze proste rozwiazanie - zrob donos do sanepidu, zeby spowodowac
kontrole w szkole i poczekaj na wyniki kontroli. Potem zrob to samo z
firma cateringowa. Cos a la wzywanie policji do kontroli autokaru
kolonijnego zaraz przed wyjazdem.

Osobiscie uwazam za dosyc prawdopodobny scenariusz, ze po kontroli
(jesli faktycznie bedzie niezapowiedziana) kuchnia szkolna zostanie
zamknieta na jakis czas, natomiast firma cateringowa przejdzie ja
bezproblemowo.

--

Pozdrawiam,

glos
Yakhub
2010-09-16 07:42:36 UTC
Permalink
Post by glos
Post by Krzysztof
Post by januszek
Nie wiem jak zalatwia sie to z Sanepidem, moze Dyrektorka
szkoly jest zona Inspektora? ;)
Nie sądzę :)
Zwłaszcza, że w przedszkolu ceny były porównywalne, a Inspektor raczej nie
jest bigamistą ;-)
widze proste rozwiazanie - zrob donos do sanepidu, zeby spowodowac
kontrole w szkole i poczekaj na wyniki kontroli. Potem zrob to samo z
firma cateringowa. Cos a la wzywanie policji do kontroli autokaru
kolonijnego zaraz przed wyjazdem.
Osobiscie uwazam za dosyc prawdopodobny scenariusz, ze po kontroli
(jesli faktycznie bedzie niezapowiedziana) kuchnia szkolna zostanie
zamknieta na jakis czas, natomiast firma cateringowa przejdzie ja
bezproblemowo.
Pewnie można, tylko pytanie - po co?
W efekcie, po całej akcji, posiłki w szkole będą droższe i gorsze.
--
Yakhub
Krzysztof
2010-09-17 21:44:54 UTC
Permalink
Post by Yakhub
Pewnie można, tylko pytanie - po co?
Dokładnie. Nie widzę sensu - posiłki w szkole są tanie, smaczne, nie było
żadnych przypadków zatrucia, kontrole są regularne, więc w czym problem?
Post by Yakhub
W efekcie, po całej akcji, posiłki w szkole będą droższe i gorsze.
Niekoniecznie, bo szkoła, jak się dowiedziałem, jest kontrolowana przez
Sanepid regularnie (zwłaszcza odkąd pojawił się w niej oddział
przedszkolny), więc przypuszczalnie wszystko jest w normie.

K.
Maseł
2010-09-03 08:54:55 UTC
Permalink
On 2010-09-03 10:22, Krzysztof wrote:
[...]
Post by Krzysztof
U jednego (podstawówka) - obiady gotowane na miejscu. Sprzęt nie ma
większego znaczenia, bo liczą się efekty (raczej znośne, skoro dzieciak
nie narzeka). Obiady zjada na pewno grubo ponad setka dzieciaków. Koszt
4 zł za dwudaniowy obiad.
Drugi (gimnazjum) - catering 8 zł (zeszły rok 7 zł, ale zmieniono
firmę). Różnica w skali roku zauważalna. Jakość obiadów jak sądzę
porównywalna.
A kto placi za etat kucharza?
Wydaje mi sie, ze jak obiad w szkole - to szkola/gmina/spoleczenstwo/my
a jak catering - to pensja kucharza doliczona jest do ceny obiadu.

Z tego powodu dla szkoly catering moze byc zdecydowanie tanszy.

Pozdro

Maseł
Krzysztof
2010-09-03 09:44:43 UTC
Permalink
Post by Maseł
A kto placi za etat kucharza?
Nie mam bladego pojęcia na jakich zasadach jest to rozliczane.
Post by Maseł
Wydaje mi sie, ze jak obiad w szkole - to szkola/gmina/spoleczenstwo/my
a jak catering - to pensja kucharza doliczona jest do ceny obiadu.
Z tego powodu dla szkoly catering moze byc zdecydowanie tanszy.
Rozumując w ten sposób, to dla szkoły z pewnością tak, ale ja patrzę z
punktu widzenia klienta i dla mnie catering zdecydowanie wypada drożej :)

K.
Jotte
2010-09-01 22:17:42 UTC
Permalink
Post by glos
Post by pawelj
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Tak, są jeszcze takie, niestety coraz mniej.
Po prostu catering zewnętrzny jest tańszy i mniej absorbujący, ale to jednak
masówka, fabryka.
A dobre 2-3 kucharki wraz z pomocnicami potrafią tak zrobić dla takiej
bardzo ograniczonej grupy, jak prawie w domu z dobrze gotującą matką lub
babcią.
--
Jotte
P.H.
2010-09-02 08:19:51 UTC
Permalink
Post by pawelj
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?

--------------

wszędzie tam gdzie ważna jest jakość jedzenia a nie cena??
januszek
2010-09-02 12:54:24 UTC
Permalink
Post by glos
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Tam zaraz gotuje ;) Uzywa sie 30 litrowych hobokow zupek w proszku i
takich innych gotowcow... Wiekszy problem to wyposazenie kuchni, ktore
pozwala na rownoczesne przygotowanie 100 cieplych posilkow ;)

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
pawelj
2010-09-02 20:36:34 UTC
Permalink
Post by januszek
Post by glos
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Tam zaraz gotuje ;) Uzywa sie 30 litrowych hobokow zupek w proszku i
A teraz gdybysmy wrócili do mojego pytania...
--
PawelJ
januszek
2010-09-03 06:53:15 UTC
Permalink
Post by pawelj
Post by januszek
Post by glos
to jeszcze w jakichs szkolach sie gotuje, a nie korzysta z
zewnetrznego cateringu?
Tam zaraz gotuje ;) Uzywa sie 30 litrowych hobokow zupek w proszku i
A teraz gdybysmy wrócili do mojego pytania...
Ok, wrocmy: nie ma zadnych norm ani przepisow, ktore wiaza ze soba ilosc
osob z iloscia kucharek/kucharzy. Wydaje mi sie nawet, ze osoby
przygotowujace posilki nie musza byc dyplomowanymi kucharzami.

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
Krzysztof
2010-09-03 08:22:00 UTC
Permalink
Post by pawelj
A teraz gdybysmy wrócili do mojego pytania...
Im mniej, tym lepiej, bo jak wiadomo, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co
jeść ;-)
A poważnie - nie sądzę, by istniały odgórne przepisy regulujące ilość osób
przygotowujących posiłek.
Należy zatrudnić tyle osób, by posiłki przygotowywane były zgodnie z
przepisami sanepidu, gotowe były na czas, a ich koszt nie wyszedł
horrendalny. Czyli wszystko w ramach zdrowego rozsądku i jakiegoś tam quasi
biznes-planu.

K.
pawelj
2010-09-03 19:54:46 UTC
Permalink
Post by Krzysztof
Post by pawelj
A teraz gdybysmy wrócili do mojego pytania...
Im mniej, tym lepiej, bo jak wiadomo, gdzie kucharek sześć, tam nie ma co
jeść ;-)
A poważnie - nie sądzę, by istniały odgórne przepisy regulujące ilość osób
przygotowujących posiłek.
Należy zatrudnić tyle osób, by posiłki przygotowywane były zgodnie z
przepisami sanepidu, gotowe były na czas, a ich koszt nie wyszedł
horrendalny. Czyli wszystko w ramach zdrowego rozsądku i jakiegoś tam
quasi biznes-planu.
No i mam sytuację, że w jednej kuchni zatrudniona jest jedna kucharka i dwie
pomoce kuchenne i gotują dla ok 100 osób
i drugi zakład w którym jest dwie kucharki i cztery pomoce i gotują też dla
ok. 100 osób.
Próbowałem się dowiedzieć w tych zakładach skąd takie akurat zatrudnienie.
Ciężko było ustalić kto i po co tyle zatrudnił.
Za to parę osób pamięta, że były takie przepisy które to określały.
--
PawełJ
januszek
2010-09-04 03:58:56 UTC
Permalink
Ciê¿ko by³o ustaliæ kto i po co tyle zatrudni³.
Za to parê osób pamiêta, ¿e by³y takie przepisy które to okre¶la³y.
Jakies przepisy czy konkretnie wskazane przepisy?

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
pawelj
2010-09-05 20:15:44 UTC
Permalink
Post by januszek
Cie?ko by3o ustalia kto i po co tyle zatrudni3.
Za to pare osób pamieta, ?e by3y takie przepisy które to okre?la3y.
Jakies przepisy czy konkretnie wskazane przepisy?
Na razie to są "jakieś przepisy".
--
PawełJ
januszek
2010-09-06 03:46:56 UTC
Permalink
Post by januszek
Jakies przepisy czy konkretnie wskazane przepisy?
Na razie to s± "jakie¶ przepisy".
Coż. Z plotką można walczyć jeszcze większą plotką bo przecież jakaś tam
nowelizacja zniosła te przepisy ;P

j.
--
bing jest fajny ale nie widac z niego do Apteki na Solnym...
r***@gmail.com
2020-01-10 20:35:19 UTC
Permalink
Post by pawelj
Witam.
Czy są takie przepisy, które regulują ilość osób zatrudnionych w kuchni ?
Chodzi mi konkretnie o kuchnię w przedszkolu / szkole w której gotuje sie
dla 100 osób.
--
PawełJ
Kontynuuj czytanie narkive:
Loading...